niedziela, 12 stycznia 2014

Zima w Zakopanem

W Zakopanem zima zaczęła się prawidłowo, w grudniu. Nawet solidnie posypało i zmroziło. Niestety nie trwało to długo. Od świąt Bożego Narodzenia dmuchał dość wytrwale wiatr halny.
Pogoda była bardzo ładna - słoneczko, ciepło, ale śnieg w mieście zmiotło. Krupówki jak zwykle zatłoczone, ale narciarze nie mieli specjalnych trudności żeby pozjeżdżać. Pod wyciągami było nagromadzone śniegu i narciarze mogli cieszyć się swoim hobby do woli.


Ciekawie wygląda szaro zielone zbocze na Harendzie, z białą plamą śniegu pod wyciągiem.
Dodatkowo kampania reklamowa wiatru halnego w mediach, spowodowana brakiem innych tematów, zniechęciła skutecznie wielu turystów do przyjazdu. Jednak jest dużo naiwnych, którzy wierzą w to co głoszą media. Dzięki tym rezygnacjom na wyciągach był luz. Mało ludzi, żadnych kolejek (nie dotyczy Białki, bo tam kolejki ostatnio w modzie).


Tak wyglądał wyciąg na Harendzie 3 stycznia. Kto był ten wykorzystał czas i możliwości.
11 stycznia byłem na Szymoszkowej. Ludzi dość dużo, ale tłoku nie było.


Na dodatek były jakieś zawody amatorskie. Część ludzi jeździła sporo siedziało przy stolikach racząc się napojami (nie badałem co pili) i wystawiając twarze do słońca, które grzało wczoraj bardzo mocno.


Dzisiaj już koniec słonecznej pogody. Od rana sypie śniegiem. W Zakopanem już biało. Ochłodziło się, więc lada moment armatki pod wyciągami zaczną sypać. Zima wraca pod Tatry. Zbliżający się Puchar Świata w skokach narciarskich powinien odbyć się bez zakłóceń.

Z Zakopanego pozdrawia Marek Kacperek

środa, 8 stycznia 2014

Wiatr halny.

Jak wiatr halny przebiegła przez Polskę hiobowa wieść o tym, że w górach wieje. Taki trochę ogórkowy sezon sprawił, że wieść o halnym przybrała charakter prawdziwego news'a.
Mniej więcej jak wybuch wulkanu na Islandii. Prawdę mówiąc halny w górach nie jest czymś niezwykłym. Wieje dość często i zwykle powoduje mniejsze, czy większe szkody.

Dla turysty, który spotka się z wiatrem halnym po raz pierwszy może to być źródłem wielu wrażeń. Nawet mocnych wrażeń. Wystarczy tylko że dom drewniany naciskany wiatrem porusza się, trzeszczy i walczy z żywiołem, a za oknem słychać ryk przypominający startujący odrzutowiec. Jeśli ktoś spędza życie w stabilnym murowanym domu, lub bloku to komplet takich zjawisk musi budzić emocje.

Ciekawe są również zjawiska zachodzące w przyrodzie w czasie halnego. Wygląd nieba i gór zmienia się często w nieprawdopodobny, zdumiewający sposób. Podstawowym zjawiskiem zwiastującym nadejście halnego i towarzyszącym mu jest wał chmur nad górami. W Zakopanem zaczyna się to od małych, niewinnych chmurek wychodzących zza Giewontu. Górale mówią wtedy, że Giewont fajkę kurzy, będzie halny.


Tak wygląda typowy wał nad górami w czasie halnego. Może przy tym być pochmurnie, lub słonecznie, ale z reguły nie pada. Dopiero jak przestanie wiać to zaczyna padać, lub sypać, niezależnie od pory roku.


A tak wygląda niebo nad Gubałówką w czasie halnego. Prawie sielski obrazek. Czyściutkie niebo, kilka chmurek. Po lewej tylko końcówka wału nad granią Tatr i zupełny spokój, ale już poranek następnego dnia może wyglądać tak.


Nie określiłbym tego jako radość o poranku, ale wrażenie robi. Trzeba też wziąć pod uwagę, że chmury się kotłują tworząc coraz to nowe konfiguracje i widoki.
Można patrzeć i patrzeć.
Kto nie przeżył halnego w Tatrach nie wie co to jest żywioł. Przyjedź, może trafisz na halny. Warto próbować. Zapraszam do Zakopanego.
Marek Kacperek